Merhair i Liquid Gold to kolejne maski od Hairy Tale Cosmetics. Mieliście okazję już poznać proteinową maskę OatMe oraz emolientową Bianę (poczytacie o nich tutaj). A dzisiaj mam dla was kilka słów o kolejnej emolientówce oraz maskę, która zamyka nam równowagę PEH: humektantową maskę Merhair.
Merhair
Morskie włosy to dla mnie piękne tłumaczenie nazwy tej maski. Maska zawiera w składzie masę humektantów. Ale nie znajdziemy w jej składzie jednego z najpopularniejszych nawilżaczy: gliceryny. Ale nie ma rozpaczy bo wiele włosów za nią nie przepada, ze względu na możliwe puszenie 🙂
Maska Merhair zamknięta jest w dużej, wygodnej tubie 250ml. Jest idealnie kremowa. Używam jej mniej więcej raz na tydzień, ale póki co nie widzę większego zużycia- więc uważam, że jest bardzo wydajna. Pachnie morsko, świeżo, delikatnie. Mi zapach kolaży się z zapachem kosmetyków LPM z linii Algowej, ale w dużo subtelniejszej wersji.
W składzie znajdziemy substancje nawilżające włosy czyli humektanty. Z tą różnicą, że składniki maski są tak dobrane, żeby nie puszyć włosów, a dogłębnie je nawilżać. Co znajdziemy w składzie? Kationizowany miód, ekstrakt z algi brunatnicy (znamy go już z żelu Curlmelon) oraz solirodu zielonego. Oprócz tego zawiera również kwas hialuronowy, pantenol, ksylitol, propanediol oraz mleczan wapnia. Maska Merhair zawiera również system Rep’Hair® czyli ceramidopodobne cząstki (a ceramidy budują nasze włosy), dzięki którym powierzchnia włosa jest gładka, błyszcząca i odporna na uszkodzenia bez dodatku silikonu! 🙂 Z tego co mówiła o niej Agnieszka, Merhair nie wymaga dodatkowego zamykania emolientem. Oczywiście musiałam to przetestować 😀
Merhaira używałam zarówno na pierwsze jak i na drugie O. I muszę przyznać, że i na pierwsze i na drugie O w metodzie OMO się nadaje! 🙂 W pierwszym przypadku, uzyskałam efekt włosów miękkich, sprężystych, nawilżonych, miękkich. Przy użyciu na 1O maski OatMe (proteiny), a na 2O maski MerHair (humektanty) uzyskałam na włosach maksymalną objętość! Efekt był totalnie szałowy. Sprawdziłam to już kilka razy, za każdym razem jest efekt maxymalnego push-upu na włosach!! 🙂
Liquid Gold
Jest już drugą emolientówką w ofercie Hairy Tale Cosmetics. Mimo to, maski dla mnie są zupełnie różne.
Fenek ( maska zawdzięcza pseudonim Fenkowi pustynnemu, którego widzimy na opakowaniu) zamknięty jest w 250ml tubie. Maska jest kremowa, zdecydowanie rzadsza od Biany. Ale wiadomo, nie cieknie przez palce. Jest to waśnie taki idealny kremik. Jeśli chodzi o zapach, muszę przyznać że chyba najmniej mi odpowiada z całej gamy HTC. Na początku pachnie ładnie waniliowo, ale po chwili coś mi w zapachu nie pasuje.
Liquid Gold tak samo jak Merhair zawiera system Rep’Hair®. A wiec wygładza, regeneruje i zabezpiecza włosy. Zawiera jak zawsze genialne zbudowany kompleks olejów: cenny olej abisyński, arganowy masło moringa. Maska ma w składzie estrową formułę oleju rzepakowego, która działa na nie jak naturalny silikon, wygładzając i nabłyszczając włosy.
Jeśli chodzi o Liquid Gold to nie licząc zapachu, to bardzo mi jej działanie pasuje. W przypadku moich włosów, wydaje się być lżejszą kuzynką emolintowej Biany. Kiedy zależy mi na mniejszym dociążeniu włosów, ale żeby była gładkość i miękkość stawiam właśnie na Fenka. Jeśli chcę bardziej dociążonych i mięsistych włosów- biorę Bianę! Fenrek idealnie sprawdza mi się do lekkiego dociążenia końcówek włosów, podczas używania jedynie maski proteinowej i humektantowej (to widzicie na dodanych zdjęciach włosów). Końcówki mam zdecydowanie mocniej rozjaśnione niż resztę włosów, więc groszek Fenka na końce działa cuda!
Jeśli chcecie poznać inne kosmetyki HTC, które już testowałam, wystarczy kliknąć tutaj:
0