Pod koniec roku, włosową część blogosfery obiegła informacja o wejściu do sprzedaży wcierek Sattva, stworzonych we współpracy ze wspaniałą Agnieszką, jaką znacie z bloga https://wwwlosy.pl/. Jestem wielką fanką wcierek od Banfi, o których pisałam Wam już jakiś czas temu, a Agnieszkę uważam za prawdziwą skarbnicę wiedzy o włosach. Więc za testy wzięłam się od razu po otrzymaniu paczki!
Baza wcierek od Agnieszki
Wszystkie wcierki stworzone przez Agnieszkę, nie są stworzone na bazie z alkoholu, tak jak np. Banfi, a na bazie z aloesu. Więc są idealne nawet dla wrażliwej skóry głowy. W moim przypadku Banfi w tych mocniejszych wersjach- klasycznej i lady, powodowało przy zbyt częstym użyciu lekkie łuszczenie się skóry głowy, zmuszając do przerw w stosowaniu. Przy wcierce Sattva, skóra głowy była w idealnym stanie podczas całości stosowania. Wcierki różnią się od siebie dodatkami jakie zostały zastosowane. Trochę trwało, zanim sprawdziłam wszystkie trzy, więc o pojedynczych wcierkach, wrzucałam Wam informacje na moim Instagramie, a tu macie zestawienie wszystkich 3 rodzai wcierek 🙂 Pomiędzy każdą wcierką robiłam 2 tygodnie przerwy.
Sattiva by Anieszka Niedziałek Henna i Amla
Po tą wcierkę sięgnęłam w pierwszej kolejności. Zawiera w sobie całe mnóstwo ekstraktów: aloes, henna, amla, kozieradka, papryka, gorczyca, drzewo sandałowe. Całość składu, jest doskonale omówiona na stronie sklepu Agnieszki. Więc bez sensu jest kopiowanie tych wszystkich informacji: zerknijcie sami 🙂
Działanie:
Skóra podczas całości kuracji wcierką była w idealnym stanie- zero swędzenia, zaczerwienienia, podrażnienia. Stosowałam ją po myciu włosów, na czystą skórę głowy. Ma najmocniejszy zapach z całej 3, jednak jak dla mnie, jest praktycznie nie wyczuwalny. Jak już się tak mocno wwąchałam, uważam że pachnie bardzo przyjemnie, ale zapach na głowie jest niewyczuwalny. Miałam nieco obaw przy użyciu wcierki, ponieważ Agnieszka ostrzega, że jasne włosy może trochę przyciemnić. Przy moich naturalnych w kolorze ciemnego blondu absolutnie nie zauważyłam zmiany koloru.
Włosy podczas stosowania wcierki zyskały niesamowity blask oraz miękkość. Jest to dla mnie naprawdę niesamowite, ponieważ o ile mam z natury dość miękkie włosy, to bez nabłyszczaczy i olejów, raczej nie należą do błyszczących. Zawsze zazdrościłam ludziom, których włosy tworzą błyszczącą taflę, z moimi włosami ciężko o taki efekt. Po ok 2 tygodnia regularnego wcierania włosy stały się bardziej błyszczące. Oczywiście piszę tu o takim ładnym blasku, a nie efekcie tłustych włosów 😀
Wzrost włosów:
W między czasie na story pokazywałam Wam, jaką ilość baby hair mam na całej głowie. Myślałam, że kolejne nowe włosy się nie pojawią, a tu niespodzianka, wyrastają kolejne maluszki! WOW!
Sattva by Agnieszka Niedziałek Szafran i Cynamon
Była drugą wcierką po jaką sięgnęłam. Pierwszą rzeczą na jaką zwróciłam uwagę jest zapach: dość wyraźnie czuć zapach cynamonu, ale mimo że za nim nie przepadam, to nie przeszkadzał mi w używaniu, ponieważ nie utrzymuje się na włosach. O działaniu poszczególnych składników poczytacie oczywiście u Agnieszki, tutaj 🙂
Działanie:
Tak samo jak w przypadku wcierki z henną i amlą, wcierka nie sprawiła mi żadnych problemów. Skóra wyglądała ładnie, zdrowo. Włosy są błyszczące, zdrowe. Podczas stosowania wcierki nie zauważyłam, żeby wcierka obciążała włosy, wpływała negatywnie na świeżość
Wzrost włosów:
O ile nie zauważyłam podczas jej użycia nowych „bejbi herów” to moim zdaniem podczas 1,5 miesiąca stosowania mam wrażenie że włosy wystrzeliły mocno w długość. Ścięłam pod koniec roku ponad 10 cm włosów i o ile po pierwszej wcierce zauważyłam głównie więcej nowych włosów, tu po tej mam wrażanie ze tępo wzrostu włosów ruszyło z kopyta! Bo włosy mam już takiej długości jak przed cięciem. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęć przez rozpoczęciem kuracji cynamonem, żeby Wam pokazać to ile włosy urosły!
Sattva by Agnieszka Niedziałek Anyż i Lukrecja
Co tu dużo pisać. Zacznę od tego co mi się w niej nie podoba: zapach. Jak dla mnie pachnie na maxa anyżem. Co prawda na włosach zapach na szczęście jest nie wyczuwalny, ale ręce zawsze po niej myje, bo nie mogę znieść tego zapachu. Wcierka ma głównie zadanie rewitalizacji skóry głowy- jest więc świetna dla skóry problematycznej, np. z łupieżem.
Działanie:
O ile zapach totalnie nie trafił w mój gust, muszę ją pochwalić za to jak na mnie podziałała. Pojawiły mi się ostatnio jakieś pojedyncze miejsca z łupieżem, mam tak zawsze po farbowaniu włosów. Wystarczyło max 1-2 razy użyć wcierki a po łupieżu nie został żaden ślad! Beż użycia szamponów ani żadnych chemicznych wynalazków! A pomyśleć, że kiedyś byłam jedną z czołowych fanek Head&Shoulders 😀 obecnie w takich przypadkach, będę sięgać po wcierkę od Agnieszki!
Wzrost włosów:
Nie był, przynajmniej u mnie, tak spektakularny jak w przypadku wcierki z cymanonem. Nie zauważyłam też nowych bejbików. Włosy urosły sporo, ale nie w tak skokowy sposób jak po cynamonie.
Którą z wcierek od Agnieszki wybrać?
To wszystko zależy na czym Ci zależy. Każda z nich działa inaczej, więc przed wyborem musicie poznać potrzeby waszych włosów i skóry głowy.
Oczywiście wszystko to piszę, na podstawie moich doświadczeń z tymi wcierkami. Zapraszam Was też do postów Zołzy z kitką, w którym pisze o wcierce z lukrecją i anżem oraz szafranem i cymanonem. Dajcie znać, bo może już przetestowaliście, którąś z wcierek i macie jakieś swoje wnioski na temat ich działania, chętnie poczytam!! 🙂
0