Cześć i czołem 😉
Jak widziałyście na Instagramie, kilka tygodni temu wpadł w moje ręce puder ryżowy od Deni Carte. Przy tej okazji chciałam zrobić Wam mały powrót do przeszłości. Ponieważ 1,5 roku temu zaczęłam używać pędzli od Deni Carte, recenzję znajdziecie tutaj: KLIK. Chcę je Wam pokazać po wieeeeelu praniach i niezliczonych użyciach 🙂 ale pędzel zostawimy sobie na deser! Póki co kilka słów o pudrze ryżowym!
Standardowo na początku, co mówi o nim producent:
- Świetne opakowanie, wykonane z twardego, solidnego plastiku, posiada sitko. Skąd wiem, że opakowanie jest solidne? Mam już puder matujący od Deni Carte, przejechał ze mną kawałek świata( polecam zobaczyć mapkę na Instagramie ;D), a opakowanie jest nienaruszone!! 🙂
- Poza tym jest to kosmetyk multizadaniowy. Możemy nim utrwalić makijaż, zrobić tzw. sandbagging makeup, użyć go zamiast suchego szamponu, a potem pożyczyć koleżance, mamie, babci, chłopakowi, ponieważ pasuje do każdej karnacji.
- Nadaje trwały mat, daje satynowe wykończenie makijażu. Dzięki temu, że jest transparentny, możemy go użyć zarówno u bladziochów jak i przy ciemniejszych cerach. Nie zniszczy nam konturowania, ponieważ nie ma żadnego własnego koloru.
- Ma pudrową, satynową w dotyku konsystencję. W składzie nie ma talku. Nie zapycha porów, nawet przy codziennym stosowaniu.
- Opakowanie zawiera 15g pudru, kosztuje 14,90zł, kupicie go tutaj: KILK
P-95: z racji specyfiki jego pracy jest bardziej zużyty i nico odkształcony. Ale miałam też pędzle do linera, za które zapłaciłam więcej a już ich nie używam, bo nie nadają się już do niczego.
P-91: po nim nie widać, że jest używany 😀 jest identyczny jak po tym jak go otrzymałam! Nie odkształca się. Nie zmienia. Włosie dalej jest miękkie i przyjemne! Tak więc baaaardzo Wam polecam pędzle z Deni. Są warte każdych pieniędzy!! 🙂